Wielka ulica.

-Medison, jak miło być w domku nie?-Spytał Nick
-Masz racje , możemy iść do mojej rodziny?-Spytała Medison
-Jasne już idziemy.-Powiedział Nick
Nick i Medison szli przez lasy i góry. Wkońcu doszli. Było tam pięknie same lilje a pod nimi drobiażdżki.
-Miło tu -Powiedział Nick
-Masz racje, coś niepasuję, nigdy jeszcze tak niebyło. Szybko musimy wrucić.-Powiedziała Medison
-Czemu? Niechcesz zobaczyć się z rodziną?-Spytał Nick
-Tu jej niema. Oni uciekli. Wiem gdzie są, choć musimy wrucić do domu.-Powiedziała Medison
-Dobrze więc ruszajmy.-Powiedział Nick i poszli.

//Nie robimy Emotikonów !

Na teren miasta wkroczył Seuru z tajemiczą białą szkatułką pod pachą.Podczas drogi cały czas rozmyślał nad zagadką która była na kartce dołączonej do szkatułki.
-Kluczem do odtwożenia organizacji jest duch godzący się na odrodzenie.....
-Co może to znaczyć hm.
Duch zniecierpliwiony wkońcu powiedział coś:
-Ty wiesz że jesteś w tej obsranej gównem i nawozem zabitej dechami wiosce?
-Wiem i mam nadzieje ,że znajde tu dobre miejsce na trening.
Seuru i jego stróż ruszyli przed siebie ulicami wioski.

Nagle Nick wyskoczył za krzaków.
-Co miało znaczyć to: obsrana gównem wioska?-Spytał Nick

-Wini tamtego (pokazuje na ducha)-po czym ruszył dalej mówiąc.
-Miłej zabawy.
Duch wściekły.
-Łooty fagasie niach ja tylko cie dorwe!!!

-Hahahaaha, ale mówi ej ty naucz go mówić Hahahahaha.-Śmiał się Nick